Radio Białystok | Galerie | Pożar w Biebrzańskim Parku Narodowym. Spłonęło ok. 500 hektarów [zdjęcia, wideo]
Pożar suchych trzcinowisk i łąk w Biebrzańskim Parku Narodowym obejmuje obszar ok. 500 ha, ale w nocy się nie rozwinął. Strażacy monitorowali sytuacje z dronów z termowizją. Do akcji gaśniczej dołączyła specjalna grupa 24 strażaków z Poznania.
Pożar wybuchł w niedzielę (20.04) po południu, w akcji bierze udział ponad trzysta osób - strażaków zawodowych i OSP wspomagają żołnierze WOT, służby leśne i parkowe, policja. Używane są śmigłowce i samolot gaśniczy.
W nocy z poniedziałku na wtorek strażacy przygotowali linię wody o długości około kilometra.
W nocy działania strażaków skupiły się na zbudowaniu linii zasilającej w wodę. Linia zbudowana z węży strażackich dostarcza wodę z rzeki na czoło miejsca działań strażaków. Działania obecnie skupiają się na przelewaniu spalonego terenu oraz likwidowaniu pozostałych zarzewi ognia - powiedział Polskiemu Radiu Białystok obecny na miejscu akcji kpt. Cezary Zalewski z komendy Powiatowej PSP w Wysokiem Mazowieckiem.
Od rana strażacy razem z leśnikami będą zabezpieczali kolejne miejsca przed rozprzestrzenianiem się ognia.
Rano do działań wkroczyć ma ciężki sprzęt z leśnictwa w postaci traktorów wyposażonych specjalistyczny sprzęt. W nocy do działań również dołączyła grupa GFFF z Poznania w sile 24 strażaków - dodał kpt. Cezary Zalewski.
Grupa GFFF to oddział przeznaczony do zwalczania wielkopowierzchniowych pożarów lasów.
W poniedziałek (21.04) przed południem k. miejscowości Grzędy (Podlaskie) odbył się briefing po posiedzeniu sztabu kryzysowego, który - na wniosek komendanta wojewódzkiego PSP - jeszcze w niedzielę powołał wojewoda podlaski Jacek Brzozowski.
Pożar jest na teraz niezlokalizowany, ale się nie rozprzestrzenia i to jest ważna wiadomość - mówił dziennikarzom wojewoda. Podkreślił, że nie ma zagrożenia dla ludzi z pobliskich terenów.
Zastępca komendanta głównego Państwowa Straż Pożarna st. bryg. Paweł Frysztak wyjaśnił, że określenie "pożar zlokalizowany" oznacza, że pożar co prawda trwa, ale strażacy mają nad nim pełną kontrolę.
W tym momencie nie mogę tego jeszcze powiedzieć, jako kierujący tymi działaniami, że pożar został zlokalizowany - dodał.
Przyczyna pożaru nie jest na razie znana, służby nie chcą na ten temat spekulować. Będzie ustalana w śledztwie.
Premier: na posiedzeniu rządu kwestia kar za podpalenia
Na wtorkowym posiedzeniu rządu dyskutowana będzie kwestia kar za podpalenia - powiedział w poniedziałek premier Donald Tusk na odprawie dotyczącej pożaru Biebrzańskiego Parku Narodowego.
Podczas poniedziałkowej odprawy ze służbami premier był pytany, czy pożar nie jest aktem dywersji.
Jeśli miałoby dojść do podpaleń na zlecenie obcych służb, za pieniądze, to (jest za tym - PAP) aby kary były jak najostrzejsze. W przypadku gdyby to obywatel Polski zdecydował się na to, na zlecenie służb, moim zdaniem trzeba to traktować jako akt zdrady. To jest poza dyskusją - powiedział Tusk.
Dodał, że "cały czas mamy też do czynienia z głupimi, celowymi podpaleniami", które mają miejsce m.in. przy okazji wypalania traw i łąk. - Z całą pewnością wszystko co będzie nosiło znamiona celowego podpalenia albo oczywistej, niewybaczalnej głupoty, to będziemy wprowadzali nowe zasady - zaznaczył. Dodał też, że susza będzie powodowała wyraźnie zwiększenie zagrożenie pożarowego i to na terenie prawie całego kraju.
Siemoniak zdalnie
Minister spraw wewnętrznych i administracji wziął udział zdalnie w sztabie kryzysowym w związku z pożarem w Biebrzańskim Parku Narodowym.
Tomasz Siemoniak poinformował na X, że odebrał meldunki wojewody podlaskiego, zastępcy Komendanta Głównego Państwowej Straży Pożarnej i Komendanta Wojewódzkiego Policji.
W sztabie pracuje przedstawiciel Wojska Polskiego oraz Lasów Państwowych. Walka z pożarem w tej chwili koncentruje się ze względu na niedostępny teren na działaniach z powietrza.
Do dyspozycji sztabu są wszystkie niezbędne zasoby. Prosimy mieszkańców i turystów o śledzenie bieżących komunikatów RCB, wojewody, PSP i władz lokalnych. Apeluję również do wszystkich planujących świąteczny spacer na terenach leśnych o szczególną ostrożność ze względu na zagrożenia pożarowe - napisał Tomasz Siemoniak na X.
Monitorowanie terenu w nocy
W nocy z niedzieli na poniedziałek (20/21.04), ze względu na bezpieczeństwo strażaków, głównie monitorowano teren.
W poniedziałek (21.04) od świtu wznowiono akcję gaśniczą.
Pojawił się helikopter wojskowy Black Hawk i śmigłowiec Lasów Państwowych, do których doczepione zostały zbiorniki z wodą. Skierowane zostały w okolice miejscowości Polkowo, gdzie ogień ponownie się pojawił.
W niedzielę z ogniem walczyło ponad 180 strażaków.
Udało im się opanować sytuację, ale całą noc monitorowali teren, między innymi za pomocą dronów z termowizją. Jak mówił w nocy zastępca komendanta wojewódzkiego PSP w Białymstoku, starszy brygadier Grzegorz Lisowski, była to bardzo trudna akcja.
Mimo tego, że wieczorem udało się opanować pożar, to w nocy nad Biebrzę przyjechali strażacy z wielu miejsc w Polsce. Także ze szkoły pożarniczej.
To była bardzo trudna i skomplikowana akcja, ale przygotowujemy się na kolejny dzień gaszenia pożaru - mówił w nocy dyrektor Biebrzańskiego Parku Narodowego, Artur Wiatr.
Pożar wybuchł praktycznie w tym samym miejscu, gdzie pięć lat temu pojawił się ogień, który zniszczył ponad 5 tysięcy hektarów Parku.
Pierwszego dnia w akcji brało udział ponad 180 strażaków, którzy korzystali z 93 pojazdów.